Po podróży nocnym autobusem z Mandalay nad jezioro Inle i krótkim odpoczynku w hotelu wynajmujemy trzy łodzie motorowe i ruszamy na całodzienną wycieczkę wokół jeziora Inle. Zaraz na początku napotykamy rybaka ze stożkowatym koszem do połowów ryb. Jest charakterystyczną postacią w Inle i znajduje się na wielu pocztówkach z Birmy. Pływamy po jeziorze na którego brzegach znajdują się pagody, sklepy, restauracje, oraz małe wytwórnie płócien, ozdób ze srebra, pamiątek, czy papierosów. W jednym z nich przy krosnach pracują kobiety z plemienia Karen, które mają charakterystyczne metalowe obręcze na szyjach. Jednym z ciekawszych miejsc jest In Dein, do którego prowadzi ścieżka ze straganami. Wokół jest kilkaset małych stup, które stojąc jedna przy drugiej tworzą las stup. Część z nich jest nowa, część wyremontowana, a przy niektórych ten remont trwa. Niestety są też takie które się zawaliły, lub tynk odpada, a cegły trzymają się na słowo honoru. Wiele jest bogato zdobionych, często z Buddą w środku tworzą na wzgórzu niezapomniany klimat. Najbardziej znanym miejscem jest pagoda Phaung Daw Oo, gdzie znajduje się 5 figurek ze złota, do których ludzie nadal naklejają cieniutkie złote listki. Dzisiaj nie można już z tego wyczytać jak 100 czy 200 lat temu wyglądały posążki Buddy. Przy świątyni Marek zagrał z miejscowymi w piłkę (popularna rozrywka w Birmie) i chyba nie spodziewali się, że pójdzie mu tak dobrze. Wracając do miasta przepływamy przez wodną wieś, oraz ogrody, gdzie na jeziorze uprawia się m.in. pomidory i kalafior. Wracając do miasta Nyaung Shwe nagle na środku jeziora jedna z łodzi stanęła i okazało się, że zabrakło nam benzyny. Dobrze, że płyniemy w grupie, więc sternicy wymienili się kanistrami. Za chwilę jednak wszyscy trzej Birmańczycy zatrzymali łodzie i zaczęli po ciemku szukać właściwej odnogi rzeki, która prowadzi do naszego miasteczka. Na szczęście odnaleźli właściwą drogę. Dziewczyny przeżyły chwilę grozy.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz