Opuszczamy rajskie plaże wysp Kambodży południowo-zachodniej i jedziemy dalej. Następnym miejsce jakie zwiedzamy w czasie wycieczki do Kambodży jest Kampot. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze w parku narodowym Ream, wynajmujemy łódź i płyniemy wzdłuż lasów mangrowych. Po drodze mijamy dwie (może trzy) łodzie z turystami, więc jest tu bardzo spokojnie. Przed naszym wejściem na łódź sternik wylewała z niej wodę i mówi, że to po opadach deszczu… hmmm… ostatnie opady były chyba w październiku…. Ruszyliśmy. Ze Sławkiem siedzimy z przodu i widzimy jak łódź nabiera coraz więcej wody. Nie komentujemy tego głośno, żeby nie straszyć dziewcząt, ale zastanawiamy się dokąd woda może sięgać jak łódź zacznie schodzić na dno. Dobrze, że płynie z nami pomocnik sternika, bo jak pokazaliśmy mu, że wody w łodzi jest coraz więcej wziął wiadro i zaczął ją wylewać. Kamień z serca…
Droga z Sihanoukville do Kampot nie jest w najlepszym stanie, ale ta z Kampot do farmy pieprzu to koszmar. 10 kilometrów udaje nam się pokonać w pół godziny, i jeszcze parę razy mało miski olejowej nie urwaliśmy. Do La Plantation wpadamy na ostatnią chwilę, oglądamy farmę i możemy spróbować lokalny produkt: pieprz czarny, czerwony, biały, długi i ich specjalność: pieprz z solą. Koneserzy mówią, że w prowincji Kampot produkuje się najlepszy pieprz na świecie: pieprz Kampot.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz