Przez 3 dni jeździliśmy po świątyniach Angkoru, a następnego zrobiliśmy sobie przerwę od zwiedzania i pojechaliśmy do centrum Siem Reap, żeby zrobić sobie coś do jedzenia. Dosłownie. Trafiliśmy do restauracji La Tigre de Papier na Pub Street, gdzie zapisaliśmy się na cooking class, czyli lekcję gotowania khmerskich potraw. Najpierw jednak poszliśmy z kucharką na targ, gdzie pokazała nam jakie produkty mamy kupić na nasze potrawy. Podzieliliśmy się na dwie grupy i każda z nich wybrała sobie na obiad trzy dania: była więc sałatka z krewetkami, sałatka z mango, amok i zupa tom yam, a na deser smażone banany z marakują i mleczkiem kokosowym. Ubraliśmy gustowne czerwone fartuchy i każdy przy swoim stanowisku zaczął od krojenia warzyw. Następnie mieszanie, gotowanie, dressing, flambirowanie, doprawianie. Na końcu wycinamy kwiatek z marchewki do dekoracji i obiad gotowy. Obżarstwo!
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz