Poprzedni wpis
Dwa dni w Delcie Mekongu. Wspaniałe jedzenie – cukierki kokosowe z rodzinnej fabryczki, do której przypłynęliśmy łódką, i lokalne potrawy w sercu dżungli. Rejs w stronę największego w Delcie pływającego targu. Tam to dopiero Sajgon! Ludzie podpływają do burt i zewsząd proponują owoce. Rzeka zatłoczona jak polskie miasta w szczycie. Robi wrażenie. Nie dlatego, że jest przeraźliwie zamulona, ale imponująca w swym żywiole, żywiołowości mamy aż nadto, bo już z powrotem Sajgon. Energia kipi.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz