Naszą przewodniczką dzisiaj także jest So, która przyszła na piechotę po nas ze swojej wioski (kilka kilometrów), a za nią grupa kobiet z koszami na plecach. Towarzyszyły nam do drugiej wioski, pytały skąd jesteśmy, jak mamy na imię, a nawet ile mamy lat i czy jesteśmy żonaci, oraz służyły pomocą. Japończyk Mamoru Hirai, który z nami szedł nie dałby rady bez ich pomocy. W drugiej wiosce przed lunchem wyjaśniło się po co z nami idą. Z koszy, które niosły wyciągnęły portfele, szale, koszule, opaski na rękę… i jak do tego czasu były spokojne tak teraz rzuciły się wszystkie na nas chcąc sprzedać swój towar. Najpierw haftowana portmonetka kosztował 200 tys. VND, a po lunch jak już wydawało się, że kupiliśmy wszystko co chcieliśmy i czego nie chcieliśmy cena spadała do 100 tys. VND za 4 sztuki. W dwóch pierwszych wioskach – Y Linh Ho i Lao Chai mieszkają Czarni Hmongowie, natomiast w Ta Van w większości to D Zay. Posługują się różnymi językami i mają inną kulturę. Można ich rozpoznać po strojach.
Dodaj komentarz