Dwa dni spędzamy w stolicy Kambodży – Phnom Penh. W pierwszym dniu poznajemy historię Kambodży, tak straszną, że wolelibyśmy o niej nie słyszeć. Czerwoni Khmerzy w latach 1975-79 wymordowali 2-2,5 mln swoich obywateli. Oglądamy dzisiaj świadectwo tej historii: jesteśmy w więzieniu S-21 Tuol Sleng, oraz na Polach Śmierci. W S-21 więźniowie byli przesłuchiwani, bici, torturowani, po czy przyznawali się do wszystkiego co chcieli oprawcy. Następnie zostawali przewiezieni 15 kilometrów za miasto, gdzie po uderzeniu motyką lub pałką w tył głowy wrzucano ciała do zbiorowych grobów. Takich masowych grobów na Polach Śmierci jest prawie 130. Znajdują się na terenie dawnego cmentarza chińskiego. Groby są tak płytkie, że jeszcze do dzisiaj po 40 latach z ziemi “wychodzą” ludzkie kości i fragmenty ubrań. W Tuol Sleng spotykamy Chum Mey jednego z siedmiu więźniów, który przeżył S-21, ponieważ był mechanikiem i potrafił naprawiać maszyny Czerwonym Khmerom. Teraz w miejscu swojej dawnej kaźni sprzedaje swoje wspomnienia zawarte w książce.
W miejscu gdzie łączą się dwie rzeki Tonle Sap i Mekong znajduje się główny deptak Phnom Penh. To miejsce spotkań, odpoczynku, aktywnego relaksu (ludzie tu biegają, tańczą, grają w piłkę). Wzdłuż promenady jest wiele sklepów i restauracji. Na końcu znajduje się nocny market, na tyłach którego rozłożone są maty, gdzie można zamówić i zjeść jakiś przysmak z grilla. Niedaleko naszego hotelu jest restauracja serwująca hot poty. W salach na kilku piętrach wszystkie stoliki są zajęte, a my jesteśmy jedynymi białymi. Na 10 osób dostajemy dwa duże garnki z wywarem, w którym pływają mięsne kulki, a na wózku przy stole rozłożone są talerzyki z różnorodną zieleniną, wołowiną, grzybami. Wywar przez cały czas się gotuje, a my dorzucamy ciągle coś z małych talerzyków do garnka.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz