Aktualności

smakowanie Mirissy ciąg dalszy…..

21 stycznia 2017
Autor:
Rafał

IMG_20170121_203646 IMG_20170121_203708 IMG_20170121_203456 IMG_20170121_203558 IMG_20170121_203521 IMG_20170121_203624
Mikołajowa relacja cd:

Dzień 12, Sobota, 22.01.2017

Jak już wczoraj wspominałem, dziś dzień zaczął się bardzo wcześnie. Zbiórka o 6.00 i rejs statkiem wycieczkowym w celu zobaczenia największego ssaka jaki występuje na ziemi. Czy się udało… zaraz powiem. Temperatury w Mirissie są bardzo wysokie, nawet teraz gdy piszę ten tekst o godzinie 21.30 jest jeszcze 26 stopni i wilgotność tak wysoka, że po całym dniu ciuchy aż kleją się do ciała. Ale do rzeczy, tuk-tuki  z hotelu zawiozły nas prosto do portu, gdzie w gotowości stało kilkanaście statków gotowych do wypłynięcia. Szybka wymiana gotówki na bilety, zajęcie miejsc, oraz ubranie kapoków i już jesteśmy zwarci i gotowi do poszukiwań. Niestety nie wszyscy turyści są tak zmobilizowani jak nasza wycieczka. Wypłynięcie z portu trochę się opóźniło, ale miało to i pozytywny skutek, ale o tym w dalszej części. Płynęliśmy ponad godzinę i według GPS wypłynęliśmy ok 20 km od brzegu. Jako pierwsze zaobserwowane zostały żółwie, które jeden na drugim pewnikiem starały się o potomstwo. I oczywiście nasz kapitan wypatrzył je jako pierwszy i mieliśmy możliwość sfotografowania tych zwierząt. Po dłuższym oczekiwaniu w pełni napięcia, na horyzoncie pojawiła się mgiełka pary wypuszczona przez wieloryba. Wszystkie statki jak szalone pognały w to miejsce, licząc na obejrzenie tego ssaka. Niestety, obserwacja tych zwierzą, to nie jest wcale taka łatwa sprawa jakby się mogło wydawać. Wieloryb zaczerpnąwszy powietrza znika na kilka minut w odmętach oceanu, żeby wypłynąć znów gdzieś indziej. Leczy wszystko poszło zgodnie z planem. Widzieliśmy kilka razy grzbiety tych olbrzymich zwierząt, których waga dochodzi do 190 ton.  Ich widok, majestatycznie wynurzających się z toni oceanu, robi naprawdę wielkie wrażenie. Z opowiadania naszego przewodnika dowiedzieliśmy się również, że penis dorosłego wieloryba mierzy 2,5 metra, co wywołało pomruk uznania u naszej żeńskiej części wycieczki :).   Po około godzinnej obserwacji, statki po kolei opuszczają obszar obserwacji i wracają do portu. Nasz statek, zapewne z racji porannego opóźnienia, zostaje do końca i jako ostatni kieruje się do portu. W nagrodę jako jedyni możemy zaobserwować delfiny, które znane ze skłonności do zabawy wykonują piękne skoki i ewolucje w powietrzu. Stojąc na dziobie statku mogliśmy z bliska przyjrzeć kilkunastu sztukom płynącym przed statkiem. To było niesamowite, być tak blisko tych zwierząt, praktycznie na wyciągnięcie ręki.

Po powrocie do portu, zjedliśmy szybki lunch na plaży i resztę dnia mieliśmy przeznaczone tylko i wyłącznie do relaksu z czego skwapliwie skorzystaliśmy. Niektórzy walczyli dzielnie z błękitnymi falami oceanu, inni sączyli leniwie drinki serwowane wprost nad samą wodę. Każdy korzystał ze słońca ile się da, aby naładować akumulatory przed niedługim, acz szybko się zbliżającym powrotem do domu. Wieczorem nie mogliśmy inaczej, tradycyjnie spacer plażą przy zachodzie słońca i kolacja z owoców morza serwowanych ze świeżych połowów. Na kolację spróbowaliśmy: red fisha, barrakudę, rainbow fish oraz ciekawostkę: smażoną płaszczkę. Wszystko to popijaliśmy kolorowymi drinkami o fikuśnych nazwach oraz naszym ulubionym Lion beer’em. Czuć odprężenie w naszej wycieczce, każdy jest już zmęczony wysiłkiem zwiedzania Sri Lanki i te kilka chwil relaksu w kurorcie Mrissa, robią dobrze naszym zmęczonym organizmom.
IMG_20170121_214527 IMG_20170121_214449 IMG_20170121_214358 IMG_20170121_203326 IMG_20170121_203435 IMG_20170121_203808 IMG_20170121_212833

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *