W parku Manyara występuje dużo hipopotamów, zebr, gazeli, słoni, lwów. Przed wjazdem obawialiśmy się, że przez mocno zarośnięty teren nie zobaczymy zbyt wiele. Można przejechać obok słonia, który stoi kilka metrów od drogi i nie zobaczyć go. Tak gęsta jest tutaj tanzańska dżungla.
Na samym początku powitały nas małpy, potem długo, długo nie było nic i nagle nasz kierowca Isak zatrzymuje się i cofa. To znaczy, że coś zobaczył. Podziwiamy go, że potrafi skupić się na kiepskiej drodze i jednocześnie wypatrywać zwierzynę. Jest w tym bardzo dobry. Wśród bujnej roślinności dojrzał czubek grzbietu słonia, którego my oczywiście nie zauważyliśmy.
Wody w jeziorze jest dużo. Drzewa są pozalewane i stwarzają niesamowity widok zwłaszcza te, które pozbawione są liści.
W pewnym momencie dojeżdżamy do olbrzymiego drzewa, na którym leżą trzy lwy. Isak podjeżdża tak blisko, że lwy bez problemu mogłyby skoczyć na dach naszego auta. Oczywiście, gdyby tylko chciały. Są jednak albo bardzo znudzone, albo bardzo zmęczone. Czasem tylko na nas popatrzą jak zbyt głośno rozmawiamy.
Właśnie takie momenty w czasie safari w Tanzanii sprawiają, że długo będziemy pamiętać ten wyjazd.
Dodaj komentarz