Kolejny raz zdarza mi się w Wietnamie być zaczepiony na ulicy przez Wietnamczyków, aby porozmawiać po angielsku. Najczęściej studenci chcą w ten sposób podszkolić swój język obcy. Na tej wyprawie też mi się to przytrafiło. W Hue nad Rzeką Perfumową zaczepiły mnie dwie studentki prawa i poprosiły o poświęcenie im 10 minut. W Hanoi znów wystarczyło, że przez kilka minut stałem przy jeziorze Haon Kiem i podeszła trójka studentów w wieku 19-20 lat. Dwie dziewczyny zadawały pytania “z głowy”, a chłopak czytał spisane z tabletu: jak długo jestem w Wietnamu, czy pierwszy raz odwiedzam ich kraj, czy czuję się tu bezpiecznie, jak podoba mi się Hanoi, albo które miasto zrobiło na mnie większe wrażenie Hanoi czy Ho Chi Minh City. Chwilę potem, gdy odeszli po zrobieniu zdjęcia zagadnęła mnie 7-latka “wypychana” przez mamę. Pytania były trochę inne: z jakiego kraju przyjechałem, czy lubię delfiny i motyle, czy lubię jeść lody truskawkowe, czy mam psa, czy lubię pływać…
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz