Powrót do Polski był bolesny. W krótkich spodenkach (bo długie zostały w Sajgonie) wyszedłem na Okęcie, a na zewnątrz chłodny poranek, -2 st. C. Na szczęście nie byłem jedyny osobą, na którą warszawiacy (grubo ubrani) patrzyli zdziwieni, ponieważ Paweł wyszedł z lotniska w japonkach.
Czas w Wietnamie szybko minął. Tyle pięknych miejsc i różnych atrakcji nie pozwoliły nam nudzić się podczas wyprawy. Na pewno długo w pamięci zostaną nam obrazy z Delty Mekongu, Zatoki Ha Long czy Hoi An. Każdy zapamięta pierwsze przejście na drugą stronę ulicy w Sajgonie, rafting, cooking class czy jazdę sypialnym autobusem, i oczywiście wietnamskie jedzenie. Dla większości uczestników była to pierwsza wyprawa do Azji południowo-wschodniej, ale na pewno nie ostatnia.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz