Pierwszy wieczór w Trinidadzie spędziliśmy pod gołym niebem z muzyką na żywo i salsą. Dziś rano natomiast wyjechaliśmy konno w góry Escambray. Spokojnym tempem przemierzaliśmy pola i wsie, potem przez strumyki, aż w końcu dotarliśmy do lasu. Zostawiliśmy konie na parkingu i wąską ścieżką w parku el Cubano doszliśmy do wodospadu Javira. Dwa oczka wodne, w których można się było kąpać dało nam nieco wytchnienia od palącego słońca. Pan przy barze, gdzie sprzedawali świeżego kokosa przygrywał na gitarze. Potem na koniach pojechaliśmy do restauracji na obiad z krabem i sokiem z trzciny cukrowej z rumem. Mój koń Gacia nie był zbyt ruchliwy i gdy tylko widział stojące konie koniecznie też tam chciał zaparkować.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz