Czasem słońce, czasem deszcz… dzisiaj było słonecznie. Odwiedzamy Kamakurę – stolicę Japonii w latach 1192-1333, która z trzech stron otoczona jest wzgórzami, a z czwartej ma dostęp do morza. Plaża jest szeroka z ciemnym wulkanicznym piaskiem, a morze tak wzburzone, że pływa dziś wielu surferów. W Kamakurze znajduje się kilkadziesiąt świątyń buddyjskich i chramów shintoistycznych. Na początek starą koleją elektryczną Enoden jedziemy do Daibutsu – Wielkiego Buddy, który jest drugi co do wielkości Budda z brązu w Japonii. Pierwszego widzieliśmy w Narze, miał 16 metrów. Ten w Kamakurze jest o 5 metrów niższy, ale można wejść do jego środka. Niedaleko Buddy Daibutsu znajduje się świątynia Hase-dera, która ma wiele ciekawych miejsc na swoim terenie: chram z 11-głową boginią Kannon, dziesiątki figurek jizo, niewielki gaj bambusowy, punkt widokowy na morze, jaskinie czy ścieżkę przy której rosną hortensje. Nieco inaczej wygląda chram Tsurugaoka Hachiman-gu, z którego prowadzi trakt do samego morza. Wracając zatrzymujemy się w Porcie Jokohama by wjechać na Wieżę Landmark, na której jest punkt widokowy. Wczoraj przechodziliśmy obok tego wieżowca, ale pogoda była paskudna i szczyt wieży schowany był w deszczowych chmurach. Winda zawozi nas na 69 piętro tj 273 metrów n.p.m. z prędkością 750 metrów na minutę.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz