Kolejny dzień w Japonii spędzamy w Kamakurze – mieście położonym na południe od Tokio. W pobliskich lasach znajduje się kilkadziesiąt buddyjskich świątyń i shintoistycznych chramów. Na początku jedziemy pociągiem elektrycznym do Wielkiego Buddy Daibutsu. 11 metrowa rzeźba ważąca 93 tony przetrzymała już wiele kataklizmów: trzęsienia ziemi, tsunami, tajfuny. Za 20 japońskich jenów można wejść do środka wielkiego posągu. W przeliczeniu to 68 polskich groszy, więc jest to wyjątkowo mało jak na ceny w Japonii. Tuż obok znajduje się (moim zdaniem ciekawsze niż Budda) Hase-der – zespół świątyń z 11-głową Kannon, jaskinią, oraz setkami statuetek Jizo. Idąc od strony morza głównym bulwarem miasta mijamy 3 bramy torii i dochodzimy do świątynnego pawilonu, w którym akurat odbywa się ceremonia ślubna. Przyszli małżonkowie skierowani są twarzami do shintoistycznej świątyni Tsurugaoka Hachimangu. Nie wiem czemu, ale panna młoda jest bardzo smutna, może dlatego, że zespół w czasie uroczystości przygrywa wyjątkowo rzewną muzykę. A może dlatego, że znowu pada 🙁 .
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz