Aktualności

Jambo Zanzibar!

18 lipca 2022
Autor:
Rafał

Labirynt Zanzibar

Wylądowałem na Unguji – wyspie, którą wszyscy znają jako Zanzibar. Wyspa leżąca w Afryce na wschód od Tanzanii lądowej przywitała mnie ciepłym powietrzem. Niebo jest zachmurzone. Na szczęście nie jest tak gorąco jak w Dubaju. 

Stone Town to stara część miasta Zanzibar (o tej samej nazwie co wyspa). Spacerując plątaniną-labiryntem wąskich uliczek łatwo jest się pogubić. Dla osoby, która jest tu pierwszy raz wszystkie uliczki wydają się być takie same. Tylko charakterystyczne punkty pozwalają zorientować się, w której części starego miasta jesteśmy. 

Karibu

Domy zbudowane są z rafy koralowej, która jest miękki materiałem, więc wiele budynków znajduje się w kiepskim stanie. Na ich białym tle pięknie prezentują się kolorowe obrazy, które sprzedawcy wieszają przed sklepami. Mówiąc w języku suahili jambo (cześć), lub karibu (zapraszam) namawiają do wejścia do środka, by obejrzeć to co mają na sprzedaż. A towaru mają tyle, że głowa boli: maski, wisiorki, kolczyki, obrączki, kawa, chusty, t-shirty, magnesy, miski drewniane, okulary, torebki, plecaki i wiele, wiele innych rzeczy. 

Niewolnicy

Chodząc po uliczkach często napotykam pięknie rzeźbione drzwi, które wpisane są w historię Zanzibaru. Niektóre z nich pamiętają XVIII -XIX wiek, gdy kwitł handel między Afrykanami, Arabami I Hindusami. Mają mosiężne ćwieki, które w Indiach miały odstraszać słonie. Na Zanzibarze natomiast spełniają funkcję ozdobną. Drzwi świadczyły o pozycji finansowej właściciela, więc prześcigali się oni w bogactwie zdobień.

Przed wiekami na Zanzibarze handlowano  ludźmi, których sprzedawano do Omanu i Indii. Idę więc do kościoła, który znajduje się na miejscu dawnego targu niewolników. Tuż obok stoi pomnik poświęcony ich pamięci, a przewodnik prowadzi do małej piwnicy, gdzie w strasznych warunkach przetrzymywano niewolników przeznaczonych na sprzedaż.

To jeszcze nie wszystko. Oglądam miejsca, które będąc w Stone Town nie można przegapić: Old Fort, dom Freddiego Mercury, House of Wonder, targ Darajani, czy niewielki placyk Jaws Corner, gdzie mężczyźni przychodzą na pogawędki przy kawie. 

Wieczorami w dawnym domu Livingstona przy plaży można napić się piwa Kilimanjaro i posłuchać na żywo afrykańskich muzyków grających na bębnach. Przychodzą tu też autochtoni,  aby na nocnym targu zjeść shoarme, kurczaka z grilla, albo potańczyć na plaży, czy poplotkować ze znajomymi.

Przeczytaj więcej o naszych podróżach:

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *