Przy głównym deptaku Hoi An stoją tablice głoszące, że miasto od lat zdobywa tytuł jednego z najpiękniejszych miejsc w Wietnamie (i nie ma w tych opiniach przesady).
Szeregi dwupiętrowych domów ustawionych przy kanałach i nad rzeką, mosty, łódki i wąskie uliczki starego miasta tworzą niezwykle malowniczą scenerię. Zwłaszcza nocą, gdy ulice palą się setkami kolorowych lampionów. Ogromny targ, już od 6 rano, aż do wieczora, tętni życiem, kolorami i zapachami. Stoły uginają się od owoców, a nieco dalej rybacy kuszą świeżymi połowami. Nie mogliśmy przejść obok tych cudów obojętnie.
Najbardziej zachwycała nas jednak cześć jadalna targowiska. Dziesiątki ustawionych obok siebie garkuchni, a każda kusiła pierożkami wonton z mięsem i melonem, delikatnymi pierożkami white rosa, czy specjalnością miasta – Cao Lau.
Wracaliśmy w to miejsce kilka razy dziennie, by kosztować nowych smaków. Było tak pysznie, że do teraz zastanawiamy się, jak udało nam się zobaczyć tyle rzeczy w przerwie miedzy posiłkami. A było co oglądać. Pełne smoków i złota świątynie, dom w którym mieszkało nawet 12 pokoleń i zakłady krawieckie, z których miasto słynie w całym świecie.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz