Hoi An w środkowym Wietnamie przywitało nas z samego rana deszczem i sączącą się z miejskich głośników muzyką Fryderyka Chopina. Przyjechaliśmy autobusem nocnym z Nha Trang. Wietnamska przewodniczka w stroju ao dai pokazała nam najładniejsze zabytki Hoi An, a gdy poprosiliśmy ją żeby zaprowadziła nas do Kazika, spytała czy jesteśmy z Polski. Kazimierz Kwiatkowski to polski architekt, który uratował starówkę w Hoi An przed zniszczeniem, za co mieszkańcy Wietnamu są mu ogromnie wdzięczni i kilka lat po jego śmierci postawili mu pomnik. Po południu, gdy nastał czas wolny, wszyscy rzucili się w wir zakupów, w efekcie co niektórzy musieli szukać kantoru.
Cały blask i magia Hoi An dopełnia się pod wieczór, gdy na ulicach zapala się tysiące lampionów.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz