Od kilku dni obserwowaliśmy prognozy pogody dla góry Fudżi i przez cały czas zapowiadali duże zachmurzenie, a czasami nawet opady deszczu. W końcu trafiamy na w miarę dobre “okno” pogodowe, więc wsiadamy w pociąg i jedziemy… wprawdzie z 45 minutowym opóźnieniem, ponieważ w czasie przesiadki pomyliłem pociągi :-(, ale jedziemy. W górskim miasteczku Kawaguchico niebo zasłoniło się chmurami. W związku z tym jedziemy do górskiej stacji nr 5 na wysokość 2300 m mając nadzieję, że tu uda nam się zobaczyć przynajmniej część Fuji. Początkowo wszystko zasłonięte jest mgłą, jednak po kilkunastu minutach wiatr rozwiewa chmury i naszym oczom ukazuje się najwyższy szczyt Japonii (3776 m n.p.m.). O wejściu na górę nawet nie myślimy, ponieważ Fuji-san (Góra Fudżi) otwarta jest od 1 lipca przez 2 miesiące. Od górskiej stacji nr 5 (na której jesteśmy) w górę szlak nie zamknięty. Po powrocie do Kawaguchiko obchodzimy jezioro i wjeżdżamy kolejką linową Kachi-Kachi, by zobaczyć z góry okoliczne miejscowości, oraz Fudżi z innej perspektywy. I tu także pogoda jest dla nas przychylna i odsłania nam na moment ośnieżony wierzchołek Fudżi. Wyprawa zakończona jest więc sukcesem zwłaszcza, że prócz oryginalnej góry widzieliśmy jej wiele imitacji.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz