Z Sajgonu wyjechaliśmy dziś wcześnie rano. Kierując się na zachód Wietnamu dojechaliśmy do miejscowości Tay Ninh, która jest stolicą apostolską wietnamskiej religii Cao Dai. Na początek mogliśmy obejść w koło kolorową świątynię z Boskim Okiem na ołtarzu, by o 12 w południe uczestniczyć w nabożeństwie. Niewiele się jednak na nim działo. Usypiającej muzyce towarzyszyły śpiewy, a wierni w białych strojach siedzieli na środku świątyni i od czasu do czasu bili pokłony. Mnisi wyżsi rangą ubrani byli w szaty w trzech kolorach, które symbolizują odrębne religie, z którymi Cao Dai się integruje: żółty – buddyzm, czerwony – konfucjonizm i niebieski – taoizm.
W tej części Wietnamu znajdują się także tunele Cu Chi, których żołnierze Viet Congu używali w czasie walki z wojskami amerykańskimi w latach 60-tych i 70-tych XX wieku. Spacerując po tych terenach zarośniętych dżunglą mogliśmy poczuć się jak wietnamscy żołnierze: szliśmy przez wąskie podziemne tunele (oczywiście o rozmiarze turystycznym), jedliśmy kapiokę (codzienne danie partyzantów), niektórzy strzelali z AK 47, a ja chodziłem w sandałach zrobionych z opon (standardowe obuwie Viet Congu). Z przyjemnością ściągnąłem je po kilku godzinach, ponieważ nie dałem rady w nich chodzić do końca dnia. A żołnierze Viet Congu wygrali w nich wojnę z Amerykanami…
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz