Już o 4 rano dotarliśmy nocnym autobusem z jeziora Inle do Bagan. Korzystając z okazji, że nie śpimy o tak wczesnej porze pojechaliśmy od razu nad niewielkie jezioro oglądać wschód słońca. Niebo wprawdzie było zachmurzone, ale już sama atmosfera oczekiwania w tak niesamowitym miejscu robi duże wrażenie. Bagan to miejsce, gdzie na 100 km kwadratowych znajduje się ponad 2200 stup, świątyń i klasztorów. Po śniadaniu cały dzień spędzamy na zwiedzaniu starych budowli. Zaczynamy jednak od wieży widokowej wybudowanej w 2006 roku, z której rozpościera się niesamowita panorama. Budowle z czerwonej cegły odznaczają się na tle bujnej zieleni. Niektóre świątynie są małe, a inne wznoszą się na kilkanaście metrów. Jeździmy często po polnych drogach, by dotrzeć do najładniejszy i najbardziej charakterystycznych. Po drodze zatrzymujemy się we wsi Minnanthu, po której oprowadza nas 16-letnia córka właściciela straganu z pamiątkami. Mieszkańcy żyją tutaj z wyrobów ręcznych, które sprzedają potem przy okolicznych świątyniach. W Shwe Gu Gyi kończymy dzisiejszy dzień oglądając zachód słońca. Niestety na taras świątyni nie możemy wejść ponieważ po trzęsieniu ziemi, oraz wypadku z udziałem turystów rząd wprowadził zakaz wspinania się na niektóre świątynie. Wokół jest pełno sprzedawców. Wśród nich spotykamy 15-letnią Kin San Hlaing (na ostatnim zdjęciu), która po polsku ostrzega mnie przed niskimi konarami drzewa: “Uważaj na głowę”. Pochwaliła się, że uczy się od turystów i zna już słowa kilkunastu języków.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz