Wczoraj wieczorem przez dwie godziny szukaliśmy t-shirtów z rysunkiem Angkor Wat. Wydawałoby się, że przy takiej ilości towaru odzieżowego w tym miejscu nie będzie z tym problemu. Nasze dziewczyny jednak wybrały taki odcień niebieskiego, że mieliśmy wrażenie, iż po 5 sztukach wykupiliśmy wszystkie koszulki w tym kolorze w całym mieście. Obeszliśmy kilka Night Marketów i straganów, pokazując już kupione i mówiliśmy “the same colour, the same design” (ten sam kolor, ten sam wzór). Co kilkanaście minut dochodziła kolejna do naszej reklamówki, aż w końcu po dwóch godzinach zwycięstwo! Kupiliśmy cztery S-ki, trzy koszulki w rozmiarze M, jedną L i dwie XL. Dzisiejszego dnia stworzyliśmy zgrany zespół (z wizerunkiem Angkor Wat na piersi) powodując uśmiech na ustach zarówno turystów jak i obsługi. Odnalezienie całej grupy w tłumie stało się dla mnie bajecznie łatwe. Czasami tylko, widok tej samej koszulki u innego turysty budził u nas salwy śmiechu.
Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy o godz. 5 rano, kiedy to ruszyliśmy w potoku tuk-tuków i z latarkami w ręku szliśmy przez pontonowy most, który bujał się na “falach” fosy. Zamierzaliśmy zobaczyć wschód słońca w Angkor Wat. I tak też się stało, wschód słońca był, ale niestety za chmurami, a turystów jak zwykle było bardzo dużo. Po śniadaniu pojechaliśmy do Angkor Thom by oglądnąć to czego nie zdążyliśmy zobaczyć pierwszego dnia. Weszliśmy więc na Baphon (największe puzzle świata po rządach Czerwonych Khmerów), Pinamekas, oraz Taras Słoni i Taras Trędowatego Króla. Następnie przejechaliśmy Wielka Pętlą w Parku Archeologicznym Angkor zatrzymując się przy Preah Khan, Neak Pean, Ta Son, East Mebon. Na zakończenie trzydniowego zwiedzania Angkor zostawiliśmy sobie na koniec perełkę: Ta Prohm i Angkor Wat. Na wszystkich zrobiły ogromne wrażenie. Pierwsza poprzez swoją tajemniczość i niesamowitą plątaninę korzeni, którą możecie zobaczyć w filmie “Tomb Rider”. Natomiast druga przez swoją wielkość i rozmach budowniczych. Stopień zachowania oraz ilość płaskorzeźb w Angkor Wat powoduje, że jest ona numerem jeden wśród prawie pięćdziesięciu świątyń wokół Siem Reap. Dzisiejsza temperatura (prawdopodobnie najwyższa od początku naszej wyprawy) dała w kość wszystkim uczestnikom, wiec powrót do klimatyzowanego hotelu i kąpiel mocno przyciągają. Po odświeżeniu, udaliśmy się do nieodległej restauracji serwującej khmerskie przysmaki, a po kolacji jest spotkanie w pokoju u kierownika żeby uzgodnić jutrzejszy dzień, a przy okazji prowadzić “nocne rozmowy Polaków”.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz