Z naszych bungalowów stojących tuż nad rzeką niedaleko jest do miejsca zwanego laguną. Aby do niego dotrzeć, koniecznym jest wynajęcie łódki z pagajem, którą pływanie na początku sprawia trochę problemów, ale już po krótkiej chwili okazuje się, że prawie wszystko można mieć pod kontrolą. W hotelu dowiemy się, że odległość w jedną stronę to 700 metrów i zajmie ona około 20 minut. W praktyce okazało się, że płynie się bardzo krętą i zarośniętą odnogą rzeki o krystalicznej wodzie. Co chwilę z wody wystają zwalone drzewa, co powoduje konieczność ciągłego manewrowania. Jedna z naszych łódek utknęła na podwodnym konarze i trzeba było wspólnymi siłami uwalniać ją z uwięzi. W jednym miejscu musimy nawet wysiąść z łodzi, bo nie dało się przepłynąć. Cel podróży to ściana głazów, u podnóża której znajduje się niewielkie lecz głębokie oczko z niesamowicie przejrzystą wodą. Niestety nie można w nim pływać, gdyż znajduje się ono powyżej ujęcia wody pitnej dla wioski. Kąpiel możliwa jest na wysokości hotelu, gdzie prąd rzeki jest wartki, ale pływa się w niej bardzo przyjemnie. Myślę, że dla każdego, kto chce sprawdzić jak pływa się miejscowymi łodziami samodzielnie, wyprawa do laguny sprawi wiele frajdy.
Vicky – właścicielka bungalowów, w których mieszkamy zwróciła nam uwagę, że jesteśmy bardzo wesołą, ciągle uśmiechniętą, energiczną i zgraną grupą. I mimo tego, że siedzimy w hotelowej restauracji żartując i śmiejąc się do późnej nocy to następnego dnia wcześnie rano wstajemy na śniadanie. Vicky była zachwycona zwłaszcza Włodkiem – naszym “happy Buddą”, którego z uśmiechem głaskała po brzuchu 🙂 .
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz