Będąc w Kandy (środkowa Sri Lanka) nie można przegapić sierocińca dla słoni w Pinnawela.
Wynajęliśmy auto i ruszyliśmy w drogę. Korki po drodze były straszne, ponieważ kwiecień to miesiąc wakacyjny na Sri Lance, więc wszyscy tubylcy mają wolne i wyjeżdżają z domu. Długą podróż w korku (bez A/C) wynagrodziły nam widoki na miejscu. W rzece stało kilkadziesiąt słoni zażywających kąpieli. Widok niesamowity! Patrzyliśmy zauroczeni na największe ssaki Cejlonu. Mogliśmy podejść do nich, pogłaskać i nakarmić bananami.
Druga część atrakcji w Pinnawela była raczej przygnębiająca. Słonie stoją w wąskich boksach i przywiązane są metrowym łańcuchem do ziemi (prawie jak krowy w Polsce za czasów PRL-u). Można tam małe słoniki nakarmić, popatrzeć na ich zabawę i zrobić zdjęcie z kilkunastu centymetrów. Tylko szkoda, że mają te łańcuchy 🙁 .
Podsumowując dzisiejszy dzień, Pinnawela mimo wszystko robi duże (pozytywne) wrażenie. Mam jednak nadzieję, że te słonie na łańcuchach są szczęśliwe, bo mają swój czas szaleństwa w rzece.
Taką mam nadzieję.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz