Na plaży spotykamy Polaka, który poleca nam bar z pięknym widokiem na zachód słońca. OK, przyjdziemy. Bar oddalony jest o 1,5-2 km od naszego hotelu. Zachód słońca ma być o 18.30, więc z hotelu wychodzimy o 17.00. Okazuje się jednak, że plaży nie ma. Przypływ spowodował, że ocean zagarnął całą plażę, musimy więc iść po murkach, przez chaszcze, śmieci i krzaki. Jak doszliśmy to okazało się, że bar znajduje się na wyspie. Żeby do niego dojść musimy wejść do wody, która sięga nam po uda. O godzinie 23 wychodzimy z baru o suchej nodze – woda się cofnęła, ponieważ po zmroku zaczął się odpływ.
Dodaj komentarz