Ella to niewielka miejscowość położona w górach, dlatego jest tu chłodniej niż w Anuradhapura, Sigiriyi, czy Kandy. Rano przyjeżdżają po nas tuk-tuki i ruszamy na całodzienną wyprawę. Wyjeżdżamy poza miasto, nad którym od rana wiszą chmury. Zjeżdżając w dół zachmurzenie ustępuje i wychodzi słoneczko. Polary i kurtki przeciwdeszczowe chyba nam się nie przydadzą. Zatrzymujemy się przy pierwszym wodospadzie Ravana. Jak na porę suchą wody jest dość sporo. Kilka kilometrów dalej skręcamy w boczną dróżkę w kierunku wodospadu Ella. Wjeżdżamy w lankijską dżunglę, w której gdzieniegdzie stoi jakiś osamotniony domek. Są pola ryżowe, krzaki pieprzu, papaja, mango, kierowca pokazuje nam jak rośnie kawa, a Ania dostrzega nawet liście “maryśki”. Napotykamy też zwierzęta: pawie, małpy, bawoły, wiewiórki, kury lankijskie, ptaki, psy. Prawie jak safarii. Droga jest kiepska, porzucamy więc tuk-tuki i idziemy dalej przez las. W końcu dochodzimy do wodospadu. Wody jest po kolana i dno płaskie, więc Renata, Dorota i Irek wchodzą do wody. Irek podchodzi nawet pod samą ścianę wodospadu, gdzie woda tworzy naturalny prysznic.
Wracamy do tuk-tuków, na szczęście nikt w lankijskiej dżungli nie złamał nogi.
35 km od Ella jest miejscowość Buduruwagala. Daleko od głównej szosy znajduje się skała, w której wyrzeźbionych jest siedem postaci. W centralnej części stoi Budda, ma 16 metrów. Jest najwyższym wizerunkiem Buddy wyrzeźbionym w skale nie tylko na Sri Lance, ale też na świecie. Na koniec jedziemy na wodospad Diyaluma – drugi co do wielkości wodospad na wyspie, który ma 220 metrów. Po strasznych wertepach pniemy się tuk-tukami pod górę i dojeżdżamy do połowy drogi na wierzchołek. Dalej prowadzi nas lokalny przewodnik, który ma 15 lat i japonki na nogach. Jest stromo i ślisko, Wanda traci równowagę i leci. Poobijana będzie żyć. Dochodzimy w końcu na polanę, z której poniżej widzimy wierzchołek wodospadu i naturalne baseny skąd woda spada w dół. Stajemy na skałę i zaglądamy na dół. Widok oszałamia i mrozi krew w żyłach. Widzimy na dole drogę pod wodospadem, skąd później będziemy podziwiać jego wielkość. Nie mamy już zbyt dużo czasu dlatego nie kąpiemy się w naturalnych basenach wyżłobionych przez wodę. Idziemy natomiast 100 metrów wzdłuż rzeki i dochodzimy do kolejnej części wodospadu Diyaluma. Tego odcinka już nie widać z samego dołu. Na szczycie tego wodospadu stoją ludzie w strojach kąpielowych, więc chyba tam także można się kąpać.
Nie wszystkie zaplanowane miejsca zdążyliśmy dzisiaj zobaczyć, więc odkładamy je na kolejny dzień.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz