Kilkadziesiąt kilometrów od plaż w Mirissie leży 100 tysięczne miasto Galle. Jedziemy tam autobusem kursowym. Mamy wrażenie, że kierowca robi wszystko żeby pobić rekord świata w najkrótszym przejeździe tego odcinka. Jazda jest ostra. W Galle jest wielki fort, który zaczęto budować 500 lat temu. Najpierw Portugalczycy wykorzystując drewno, a potem Holendrzy go rozbudowali używając kamień i rafę koralową, którą zresztą widać w strukturze murów. Potężne mury po których spacerują turyści i miejscowi oddzielają stare miasto od Oceanu Indyjskiego. Wewnątrz jest niska zabudowa, kilka kościołów katolickich, meczet i wąskie uliczki pełne sklepów z pamiątkami, restauracjami i kawiarniami. Uff, jest bardzo gorąco, dopiero tuż przed zachodem słońca robi się nieco chłodniej i można posiedzieć na rozgrzanym kamiennym murze.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz