Wczoraj wieczorem dotarliśmy do Kandy, które będziemy zwiedzać jutrzejszego dnia. Dzisiaj natomiast nasz kierowca Amal wiezie nas 40 kilometrów poza miasto do Pinawali. To niewielka miejscowość, ale bardzo znana na Sri Lance, ponieważ znajduje się tu sierociniec dla słoni. Mieszkają tutaj te słonie, które nie poradziłyby sobie w naturalnym środowisku. Mają rozległy camp, z którego dwa razy dziennie idą nad rzekę by zażyć kąpieli w rzece Ma Oya. Kornacy zbierają słonie i przy dźwiękach syreny przechodzą przez ulicę (prawie na pasach) i ulicą pełną sklepów z pamiątkami kierują się ku rzece, gdzie mają dwie godziny relaksu. Obserwujemy to wszystko z tarasu restauracji, gdzie zamawiamy lunch w formie bufetu. Olek nie chce jeść obiadu w związku z czym musi wyszorować słonia. W drodze z Pinnawali do Kandy zatrzymujemy się w fabryce herbaty, gdzie cały proces produkcji pokazuje nam “śmieszna” Swarnamali. “Śmieszna”, ponieważ patrząc na nas nie może się powstrzymać od śmiechu, a my nie wiemy dlaczego… może posługujemy się zabawnym językiem, może rozumie nasze komentarze, a może wyczuwa zapach słonia przyniesiony przez Olka?
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz