Po południu jedziemy z Vang Vieng do Luang Prabang, ale rano wypożyczamy jeszcze kajaki. Spod hotelu zabiera nas tuk-tuk, ale inny niż ten, który znamy z Kambodży czy Sri Lanki. Przed wypłynięciem jest szybki kurs wiosłowania dla tych, którzy siadają do kajaku pierwszy raz. Przed nami ponad 5 kilometrów po spokojne rzece Nam Song. Momentami rzeka jest rwąca i trzeba uważać na mielizny i wystające skały. W połowie drogi mieliśmy przymusowy postój, ponieważ kajak duetu Ania – Jurek nabrał wody i pasażerowie sięgnęli dna. Na szczęście mieli kapoki i ofiar w ludziach nie było. Zamókł jedynie aparat fotograficzny, ale szybko wsadziliśmy go do dwóch kilogramów ryżu i pełni nadziei, że będzie jeszcze działał ruszyliśmy Nową Drogą do Luang Prabang. Nowa Droga na trasie Vang Vieng – Luang Prabang budzi w nas wiele emocji i pewnych nadziei, ponieważ jechaliśmy już starą drogą, która była bardzo kręta i dziurawa. Nowa Droga nas nie zawiodła. Wprawdzie przez jakiś czas były serpentyny to dziur było zdecydowanie mniej dzięki czemu obie zmiany dziewczyn na tylnym siedzeniu miały bardzo komfortową jazdę – oczywiście porównując do jazdy starą drogą. Dodam tylko, że dwa ostatnie siedzenia w aucie w związku z dużym bujaniem na hopkach są przechodnie. Nowa Droga nie jest jeszcze skończona, ponieważ tuż przed najwyższym swoim punktem (1870 m n.p.m.) nie ma jeszcze asfaltu. Ale to nic, widoki na tych wysokościach są piękne.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz