W Parku Narodowym Wilpattu mimo wielkich poszukiwań nie udało nam się zobaczyć dzikiego słonia. Poszukiwania ponawiamy w Udawalawe. Na Sri Lance żyją słonie cejlońskie (gatunek słonia indyjskiego). Słonie ze Sri Lanki są znacznie mniejsze od afrykańskich, mają mniejsze uszy, oraz inną ilość palców u nóg i śmieszną kanciastą głowę. Szacuje się, że na Sri Lance jest największe zagęszczenie słoni w całej Azji, a mimo to słoń cejloński zagrożony jest wyginięciem. Niewielka ilość samców słoni na Sri Lance ma ciosy (samice mają bardzo małe lub niewidoczne) w związku z tym nie ma tu dużego problemu z kłusownictwem skierowanym na zdobycie kości słoniowej. Zagrożeniem natomiast jest rosnące zapotrzebowanie ludzi na ziemię, którą odbierają naturze, w tym dzikim słoniom.
Słonie w sierocińcu widzieliśmy, natomiast tych dzikich żyjących w naturze jeszcze nie. Jest niedosyt. Jedziemy więc do Udawalawe. Jest 6-tym z 22 największych parków narodowych na Sri Lance, 4 razy mniejszy od największego Wilpattu. Wjeżdżamy do parku, jedziemy może 500 metrów i co widzimy? 4 słonie cejlońskie. Mamy je na wyciągnięcie ręki, pozują do zdjęć, przechodzą koło aut i z gracją wchodzą w zarośla. W zasadzie w tym momencie nasze safari mogłoby się skończyć, ponieważ cel główny został osiągnięty. Jedziemy jednak dalej szukać kura cejlońskiego. Widzimy bawoły wodne, kolejnego słonia, kameleona… Szukając kura cejlońskiego nagle na drogę wychodzi nam słoń, ale chyba chce być niezauważony bo chowa się za drzewo. Zatrzymujemy się nad niewielkim oczkiem wodnym, w którym pływają krokodyle, a na brzegu słoń obrzuca się błotem. Kura cejlońskiego dalej nie widać. Podążając w kierunku jeziora Udawalawe natykamy się na małpy (jedna z nich karmi małą), kilka rodzajów ptaków (nawet puchacza), warana, stado kąpiących się w błocie bawołów. Zatrzymujemy się przy największym jeziorze w parku, gdzie możemy wyjść z auta i pospacerować na rozległej skale. Kura cejlońskiego nadal nie ma. Wracając do bazy napotykamy kolejne słonie, potem parę słoni z niezdarnie poruszającym się maleństwem i na końcu kilkaset metrów od bramy głównej stado słoni.
Po trzech godzinach poszukiwań kura cejlońskiego widzieliśmy 1 warana, 1 puchacza, 2 krokodyle, około 30 słoni, kilkadziesiąt bawołów, kilkaset ptaków i żadnego kura cejlońskiego!
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz