Jedną z pierwszych świątyń jakie zobaczyliśmy w Kambodży była Bakong. Zrobiła na nas duże wrażenie swoim rozmiarem, oraz tym jaki panował tam spokój.
Leży nieco na uboczu od pozostałych świątyń Angkoru i pewnie dlatego zagląda tu niewielu turystów. Bakong wraz ze świątyniami Lolei i Preah Ko należy do grupy Relous, która powstała jako pierwsza w Angkorze. Bakong zbudowana z rozkazu Indrawarmana I została oficjalną świątynią królewską, ukończona w 881 roku była pierwszą khmerską górą-świątynią i symbolizowała niebiańską górę Meru.
Wysiadamy z tuk tuka i od razu otaczają nas mali sprzedawców oferujący banany, pocztówki, cole, piwo, czy kokosy, a wszystko po “one dolar”. Mijając pierwsze ogrodzenie i pozostałości fosy, idziemy drogą wzdłuż której ciągną się długie balustrady z wyrzeźbionymi siedmiogłowymi nagami – wężami. Idąc ścieżką w kierunku świątyni już z daleka widać strzelistą wieżę, posadzoną na 5 piętrach. Każde piętro jest nieco mniejsze od tego pod spodem co stwarza złudzenie, że budowla jest jeszcze wyższa. Przechodzimy przez bramę wschodnią (właściwie przez to co z niej zostało), po obu stronach mijam dwie długie i wąskie budowle, w których bawiące się dzieci próbują swoim zachowaniem wzbudzić naszą ciekawość. Dochodząc do głównej budowli, wspinamy się po bardzo stromych schodach, których strzegą kamienne lwy. W narożnikach na trzech pierwszych poziomach stoją rzeźby słoni, a na czwartym piętrze jest 12 małych świątyń. Znajdują się tu (niestety już tylko fragmenty) płaskorzeźby przedstawiające asury – potężne i złe istoty. Górę zwieńcza 15 metrowa świątynia z lingamem Sri Indraśwary, a dach jej przypomina kwiat lotosu, podobnie jak znany Angkor Wat. Sama wieża postawiona jest 3 stulecia później niż reszta budowli, czyli w XII wieku, ponieważ wcześniejsza zburzona została w czasie walk o tron.
Siadamy na krawędzi. Przed nami wokół kilka małych, odbudowywanych świątyń i zielony krajobraz. Za niewielkim murem stoi nowoczesny budynek – to zakon mnichów, którzy osiedlili się tu ponownie w 1985 roku. To za ich sprawą z głośników roztacza się tradycyjna khmerska muzyka dodająca uroku całej okolicy.
Zobaczymy Angkor, który jest jednym z najpiękniejszych miejsc w Azji. Pojedziemy na Pola Śmierci, popłyniemy na rajskie wyspy Zatoki Tajlandzkiej i spróbujemy wyśmienite azjatyckie dania.
Tuż przy promenadzie Preah Sisowath Quay w Phnom Penh znajduje się targ nocny. Można tam zjeść nie tylko balut - przysmak Khmerów, ale wiele jeszcze innych dań z Azji Południowowschodniej.
45 lat temu zaczął się dramat mieszkańców Kambodży: do władzy doszli Czerwoni Khmerzy z Pol Potem na czele. Zginęło ok. 2 mln ludzi czego dowodem są Pola Śmierci pod Phnom Penh.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz