Odwiedzając słynny Angkor w Kambodży, nie jesteśmy skazani tylko na zwiedzanie świątyń. Niedaleko kompleksu Banteay Srey mieści się małe muzeum min założone przez byłego żołnierza Aki Ra, który w latach 70-tych jako dziecko zmuszony był walczyć po stronie Czerwonych Khmerów. Później przeszedł na stronę wietnamską, a po wojnie zajął się w swoim kraju rozbrajaniem min, do czego został przeszkolony przez wojska ONZ.
W czasie kilkudziesięciu lat wojen prowadzonych w ubiegłym stuleciu w Kambodży wszystkie strony walczące zaminowywały okupowane tereny. Szacuje się, że pozostaje tam jeszcze 4-6 mln min i niewybuchów a ich rozbrajaniem zajmuje się kilka organizacji (nie tylko z Kambodży). Po tylu latach, co roku, jest jeszcze wiele ofiar niewybuchów i niewypałów, zwłaszcza wśród dzieci mieszkających na wsiach. Szczególnie niebezpieczne są tereny na granicy Kambodży i Tajlandii.
W małym muzeum min założonym przez prywatną osobę (Aki Ra) niedaleko Siem Reap, zobaczymy nie tylko sprzęt wojskowy, miny, bomby i granaty pochodzące z Wietnamu, USA, Chin czy byłego Związku Radzieckiego, ale także tablice ostrzegawcze, dokumenty i wiele zdjęć pokazujących pracę organizacji CSHD. W CSHD – zajmującą się od kilku lat rozminowywaniem Kambodży – pracuje także Aki Ra, który ma już na swoim koncie kilkadziesiąt tysięcy usuniętych min.
Prócz muzeum mieści się tam taż dom i szkoła dla dzieci – ofiar min lądowych, którym zapewnia edukację i co za tym idzie lepsze życie w ubogiej Kambodży. Są to najczęściej sieroty, dzieci porzucone, pochodzące z bardzo biednych rodzin, lub takie, którym miny lądowe urwały ręce i nogi. W szkole prócz normalnych zajęć jest pracownia komputerowa, biblioteka, plac zabaw oraz prowadzone są zajęcia z języka angielskiego. Szkoła i dom utrzymuje się w dużej mierze z datków przychodzących z całego świata.
Kambodżański rząd ma nadzieję, że w roku 2020 zostanie wykopana ostatnia mina w Kambodży. To bardzo optymistyczne.
Dodaj komentarz